W prezentowanym w konkursie głównym tegorocznego Berlinale „W rytmie marzeń” przenosimy się w lata 90. XX wieku na przedmieścia Lipska, do upadku muru berlińskiego leżącego w radzieckiej strefie wpływów.
Po zjednoczeniu Niemiec wszystko wydaje się możliwe. Rico, Daniel, Paul i Mark dorastają w czasach, kiedy młodym wydaje się, że świat stoi przed nimi otworem. Reguły, które obowiązywały wczoraj, dziś nie mają już żadnego znaczenia. Noc zamienia się dla nich w dzień, a ulice stają się miejscami przygód. Uciekając od rodziców i przed przyszłością, chłopcy przekraczają kolejne granice prawa. Czas spędzają na włóczeniu się po mieście, kradzieży samochodów, eksperymentowaniu z narkotykami i zwiedzaniu klubu dla swingersów. Wreszcie otwierają własny klub techno, który staje się celem ataku neonazistowskich skinheadów.
Świat „W rytmie marzeń” wypełniony jest marzeniami. Rico pragnie zrobić karierę na bokserskim ringu, a Daniel nie może przestać myśleć o Starlet, najpiękniejszej dziewczynie, jaka kiedykolwiek przechadzała się ulicami Lipska. Bohaterów w dorosłość prowadzi kompletna anarchia.
Uznawany za najwybitniejszego współczesnego scenarzystę niemieckiego Wolfgang Kohlhaase („Lato w Berlinie”, „Solo Sunny”) i wielokrotnie nagradzany reżyser Andreas Dresen („Whisky z wódką”, „W pół drogi”) przekuli bestseller Clemensa Meyera na filmową przypowieść o przyjaźni i zdradzie, nadziejach i rozczarowaniach, brutalności i czułości. Stworzyli historię o utraconej młodości, a jednocześnie o buncie i ściganiu utopijnych marzeń o wielkim szczęściu.