Wyprodukowany przez Ulricha Seidla film „Veni Vidi Vici” to ostra społeczna satyra w stylu kina Rubena Östlunda czy Emerald Fennell. W pokazywanym na festiwalu Sundance filmie, reżyserski duet Daniel Hoesl i Julia Niemann wznosi na wyżyny absurdu nietykalność bogaczy, ujawniając konsekwencje niekontrolowanego systemu, w którym ludzie z wyższych sfer często nie ponoszą odpowiedzialności za swoje czyny.
W KINACH OD 22 LISTOPADA
Na pierwszy rzut oka Maynardowie wiodą idealne, beztroskie życie miliarderów. Problemy zwykłego człowieka w ogóle ich nie dotyczą, mogą pozwolić sobie na każdą zachciankę, a wszelkie ich zachowania pozostają bez jakichkolwiek konsekwencji. Pławią się w luksusie, dbając jedynie o rodzinę, która – jak przekonuje jedna z bohaterek – jest dla nich wszystkim.
Swoje prawdziwe oblicze pokazują dopiero wtedy, gdy ktoś zaczyna kwestionować ich status. Bo świat, do którego weszli w dość kontrowersyjny sposób, dla zwykłego śmiertelnika pozostaje nieosiągalny. A gdy ktoś się już do niego dostał, nie będzie tak łatwo chciał go opuścić. Niezależnie od okoliczności. Maynardów nie da się zatem powstrzymać, bez względu na obciążające ich dowody czy nawet obowiązujące prawo.