Jeden z najbardziej oryginalnych twórców kina europejskiego Roy Andersson powraca z nowym filmem i w charakterystyczny dla siebie sposób snuje refleksję nad ludzkim życiem. Nad jego pięknem, okrucieństwem, blaskiem i banałem. Wykorzystuje do tego narzędzia, które tak dobrze są znane z jego poprzednich filmów, z „Trylogią absurdu” na czele – surrealizm, melancholię, humor, nonsens, pozostając w tym – co ważne – niezmiennie oryginalny.
W KINACH OD 27 SIERPNIA 2021
Bunkier Hitlera, gabinet psychiatry, zniszczona wojną Kolonia, miejska ulica czy niepozorna ławka na wzgórzu. Przenosząc akcję swojego nowego filmu do tak różnych miejsc, Roy Andersson odważnie miesza ze sobą porządki – przeszłość ze współczesnością, jawę ze snem, surrealizm z prozą dnia codziennego.
Przez serię starannie zakomponowanych krótkich epizodów, z których zbudowany jest film, przeprowadza nas łagodny głos Narratorki, inspirowanej postacią Szeherezady z „Księgi tysiąca i jednej nocy”. Tym sposobem poznajemy przechodzącego kryzys wiary księdza, parę kochanków unoszących się nad miastem w rytm nastrojowej muzyki, tańczące na ulicy młode dziewczyny czy mężczyznę drżącego o swoje oszczędności. Na pozór nie łączy ich nic, ale czy aby na pewno?